Wstydliwy problem - polskie drogi

  • Publikacja
  • 05/02/2013

 Wraz z nadejściem w ostatnim czasie nieco cieplejszych dni i pojawieniem się dodatnich  temperatur odżywa po raz kolejny „wstydliwy” problem wielu polskich dróg. Dziury, wyboje, wystające studzienki, uszkodzone pobocza stanowią nie tylko problem estetyczny, ale co ważniejsze narażają kierowców na duże szkody materialne związane z uszkodzeniem samochodów. 

 

 

Czyż wyobrażenie głębokiej wyrwy w jezdni, zalanej wodą, i w związku z tym  niewidocznej dla prowadzącego pojazd nie jest koszmarem z najgorszych snów polskich kierowców? Często jednak kierowcy dla których ten koszmar stał się rzeczywistością, dodajmy, bardzo kosztowną rzeczywistością, rezygnują z ubiegania się o odszkodowanie z góry zakładając, że nic nie wskórają, obawiając się skomplikowanej i drogiej procedury, korzystania z drogich usług prawnika. Okazuje się jednak, że przy odrobinie samozaparcia i wiedzy można uzyskać odszkodowanie od zarządcy drogi lub przynajmniej ułatwić życie prawnikowi i zwiększyć szanse na pozytywne zakończenie ewentualnego procesu.   

 

Co robić?  

Z pewnością nie poddawać się i działać planowo. Kierowcy przegrywają starcie z zarządcami dróg bo zapominają o kluczowej zasadzie, że ciężar udowodnienia przesłanek odpowiedzialności zarządcy spoczywa na tym który się stara o odszkodowanie. Brzmi skomplikowanie? Wcale nie, w istocie sprowadza się do  zgromadzenia największej możliwej liczby dowodów potwierdzających zaistniałą szkodę i jej rozmiary.

 

Przyda się telefon komórkowy! 

Doskonałym środkiem dowodowym będą zdjęcia z miejsca zdarzenia, które precyzyjnie i obiektywnie  zarejestrują  zarówno przyczynę jego powstania jak i rozmiar szkody. Pamiętać trzeba o zrobieniu zdjęcia uszkodzonej drogi i uszkodzeń samochodu. Dobrze jest uchwycić nieco szerszą perspektywę, aby wykazać, że wyrwa w drodze nie była należycie oznaczona i zabezpieczona. Łatwo domyślić się dlaczego drogowcy nie przepadają za „komórkami” z dobrymi aparatami.  

 

Policja - czy warto?

Dowód w postaci notatki policyjnej (lub straży miejskiej) z miejsca zdarzenia może być bardzo pomocny w sporze z zarządcą. Wato zatem zadbać, żeby policjanci sporządzający dokument właściwie ocenili sytuację, a także podali, że kierowca jechał z odpowiednią prędkością. To ostanie jest ważne bowiem zarządcy chętnie sięgają po argument, że kierowca jechał za szybko i przyczynił się do szkody. Tym bardziej, że jak wiadomo najlepszym remedium na dziury w asfalcie jest dla drogowców w Polsce znak ograniczający prędkość.    

 

Jeżeli jest taka  możliwość kierowca powinien skorzystać także z oświadczenia świadków zdarzenia, oświadczenia osób zamieszkujących w pobliżu. Nie będzie także zbytkiem ostrożności, żeby do wniosku o odszkodowanie dołączyć dowód wykonania przeglądu technicznego pojazdu. Ktoś zapyta w jakim celu? Ponownie chodzi o to, żeby utrudnić zarządcy obciążenie kierowcy odpowiedzialnością za szkodę. W końcu łatwo sugerować, że przyczyną uszkodzenia pojazdu nie było wjechanie w wyrwę na jezdni, ale wadliwie działające hamulce. 

 

Zarządca - czyli kto?

Ustalenie właściwego adresata roszczeń nie jest sprawą trudną, ale wymaga nieco wysiłku.         Utrzymanie drogi w stanie właściwym należy do gminy, powiatu, województwa lub Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad w zależności od jej klasyfikacji.  Najlepiej informację o zarządcy drogi  uzyskać we właściwym  urzędzie gminy lub miasta, a wniosek o odszkodowanie należy złożyć do zarządcy drogi lub bezpośrednio do jego ubezpieczyciela. Na rozpoznanie sprawy przeznaczone jest 30 dni. 

 

Co we wniosku?

We wniosku oczywiście należy wskazać wnioskodawcę, adresata roszczeń, określić wysokość szkody, przedstawić okoliczności powstania szkody, załączyć wszystkie dowody zebrane w sprawie. Poinformować zarządcę, że w razie braku zaspokojenia pretensji lub zaspokojenia jej w niepełnym wymiarze sprawa zostaje skierowana do sądu. 

 

autor: Dariusz Światowiec