Zakup like'ów na Facebooku to oszustwo!

  • Publikacja
  • 09/08/2013

 Nadszedł taki moment w dziejach, że wszystko można kupić, a piosenka De Mono „Wszystko jest na sprzedaż“ nabrała nowego znaczenia i wymiaru. Kilka słów sklejonych w tym oto tekście, ma przybliżyć, a raczej nakreślić sytuację, która dotyczy zakupu „fanów“ na Facebooku i nie tylko. Ktoś zapyta czy to w ogóle możliwe? Owszem, na różnego typu aukcjach internetowych można zauważyć jak popularne jest to przedsięwzięcie i jak owocne w skutkach. Ktoś zapyta, jakie to skutki? Między innymi większa ilość like’ów na FB. Chociaż takie media społecznościowe, jak Twitter, Youtube, Google+ również dają możliwość fałszowania popularności. 

 

 

W dużej mierze „kupowanie“ fanów łączy się z tym, że konta takich osób są fikcyjne. Zapyta ktoś, jak przeciętny Kowalski może zauważyć, że nie wszyscy fani są prawdziwi na jakimś fan pagu? Niezbędna w odkryciu tego okaże się geolokalizacja.


Nie można pominąć faktu, że w dobie komputerów, smartfonów, ipodów i wszelkiego typu zabawek elektronicznych, Internet to jedno z głównych, jeśli nie najważniejszych miejsc reklamowych. Efekty takiej „nagonki“, by nadążyć za innymi są takie, że wiele kont, a właściwie ich właścicieli nie gra fair i wspomaga się tzw. sztucznymi dopalaczami.

 

Youtube można wykorzystać w tej nieczystej grze poprzez zakup wyświetleń, subskrypcji, na Twitterze poprzez unikalne wejścia, a na Facebooku poprzez ilość like’ów. I w ten sposób system działa i nie zawodzi, a wszyscy święcie wierzą w to, że piosenka jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w jednym momencie uzyskała 1 000 000 wyświetleń albo fan page na FB w ciągu jednej nocy zdobył wielu nowych fanów. Warto przemyśleć, czy jeśli coś ma ograniczone ramy, np. poprzez użycie jakiejś lokalizacji w nazwie, ma szansę na ciągły wzrost like’ów na FB? Raczej nie, gdyż z biegiem czasu ten przyrost nie rośnie, a maleje, bo początkowa fascynacja zamienia się w rutynę codziennego obcowania z np. wybraną przez siebie witryną.

 

Zanim powiecie komuś czemu nie masz tylu like’ów na FB co Twój konkurent, może warto się zastanowić czy to naprawdę treść czy proponowana zawartość np. portalu jest głównym powodem rozbieżności, czy też to, że ta niby słabsza strona gra uczciwie, a ta, która tych „Lubię to“ posiada kilka lub kilkanaście tysięcy po prostu często robi zakupy na allegro w postaci 1000 like’ów w 24h lub na miesiąc, by mniej rzucało się to w oczy.

 

Nie mówimy tutaj oczywiście o fan pagach, które działają w jakiejś konkretnej sprawie, mają jakiś cel do osiągnięcia, działają społecznie, one mogą z chwili na chwilę rosnąć w siłę „Lubię To“, z prostego powodu, w chwilach, gdy trzeba coś osiągnąć dla dobra ogólnego typu, pomoc dzieciom, osobom starszym, zwierzętom, ofiarom ludzie się mobilizują i sami z siebie gromadzą potencjalnych lajkujących. Jednak gdy fan page jest typowo komercyjny, należy do jakiejś firmy to kwestia wygląda zupełnie inaczej. Tutaj walczy się o popularność, o to by o Tobie słyszano, o to, by naprawdę Cie lubiano. Szkoda tylko, że jeden oszust potrafi korzystać kosztem wielu innych - uczciwych.

 

Miejmy nadzieję, że czas wykupywania „Lubię To“, wyświetleń, subskrypcji minie tak szybko, jak się pojawił. Jednak na zakończenie warto zadać sobie pytanie. Naprawdę wierzycie, że jednostka, która nie jest niczym innowacyjnym może przeskoczyć wszystkich innych, którzy nie tylko dorównują tamtej pomysłami, ale i często ją przewyższają?

 

Jedynie firma ogólna, która nie ma ograniczeń czy to w nazwie, czy też w lokalizacji ma szansę osiągnąć liczbę fanów sięgającą iluś tysięcy, ale z czasem, a nie z dnia na dzień. Jeśli już natomiast jakaś firma ma np. w nazwie ukrytą lokalizację w pewnym momencie jej możliwość zdobywania Like’ów się zamyka, a nie odwrotnie.

 

autor: Joanna Chudoba