Malowanie trawy na zielono

  • Publikacja
  • 08/04/2013

 Do Tarnowa zjechały na kilka godzin głowy państw – prezydenci Polski i Węgier. Wydarzenie wielkie, wszak to najważniejsze osoby w kraju. Choć realnej władzy nie mają, bo zarówno w Polsce, jak i na Węgrzech premier rządu ma więcej kompetencji wykonawczych, to jednak było to wydarzenie na miarę „Wydarzenia Roku”.

 

 

Program obchodów był bardzo bogaty: odsłonięto tablicę upamiętniającą Dzień Przyjaźni Polsko-Węgierskiej oraz 165. rocznicę Wiosny Ludów, w Pałacyku Strzeleckim otwarto wystawę fragmentów „Panoramy Siedmiogrodzkiej”, zorganizowano Galę Przyjaźni obu Narodów, a także Polsko-Węgierskie Forum Gospodarcze. Na koniec Pan Prezydent zaprosił gości na „Raut Przyjaźni”, co by wszyscy zakończyli dzień w dobrym nastroju.

 

Takie wydarzenia oczywiście cieszą, bo rośnie „prestiż” naszego miasta; rosną przy tym nasze tarnowskie władze, bo to zawsze kolejna okazja, by ogrzać się w blasku tych „najważniejszych”, a do Tarnowa przyjeżdżają ogólnopolskie media, by na żywo relacjonować huczne obchody.


Przy takich okazjach czasami wychodzi pewna nasza małomiasteczkowość – malowanie trawy na zielono, wieszanie liści na drzewach i wielkie sprzątanie. Odnosząc to wydarzenie do wizyty teściowej (najważniejsza osoba w „Państwie Kowalskich”), zauważam pewne analogie.


Nie ma nic złego w tym, że na przyjazd mamusi, tudzież Prezydentów, dekorujemy nasze miasto (mieszkanie) we flagi obu państw (zdjęcie mamusi), dekorujemy ulice i place. Małomiasteczkowość wychodzi wtedy, gdy brudne rzeczy zamiatamy pod łóżko, a wszelkie „manatki” chowamy do szaf i szuflad. Po wizycie wszystko wraca do normy (bałagan). Tak też wydaje się być w Tarnowie. Całą zimę śnieg zalegał na ulicach naszego miasta, a w szczególności na Rynku, ul. Wałowej czy w Parku Strzeleckim. No cóż, mieszkańcy mogą się w tym śniegu bawić. Na przyjazd Prezydentów śnieg jednak usuwano. Sprzątanie ulicy Wałowej odbyło się jedynie na trasie, którą podążać będą goście (to tak jakby wysprzątać tylko salon, zostawiając w sypialni niepościelone łóżko), w Parku Strzeleckim wylano nawet asfalt zimową porą, aby uzupełnić ubytki w nawierzchni. Szkoda, że takie rzeczy robi się przy okazji, a nie na co dzień. Szkoda, że nasze miasto zawsze nie wygląda tak, jakby odwiedzić nas miał Barack Obama (Mamusia).


Recepta jest prosta: niechaj mamusia zamieszka z nami! Przenieście nam stolicę do Tarnowa! Być może wtedy Tarnów będzie cały rok wyglądał tak, jak wyglądać powinien. Ładnie! Bo potencjał mamy i to całkiem spory!

 

autor: Jakub Kwaśny
 
Autor jest Radnym Rady Miejskiej w Tarnowie od 2006 roku, przewodniczącym SLD w Tarnowie. Zawodowo - nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, Katedra Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych. Strona internetowa: www.jakubkwasny.pl .

foto:na-telefon.org