Kultura wyższa nie dla każdego?

  • Publikacja
  • 01/05/2014

 Był taki czas, kiedy od chodzenia do teatru bardziej ceniłam sobie kino i koncerty. Zakładając jednak, że człowiek jest istotą plastyczną, nie trzeba było mnie zbyt długo przekonywać, do polubienia tego rodzaju sztuki. Pozwolę sobie temat teatru i sztuki w ogóle, wykorzystać jako początek moich rozważań zawartych w tym artykule.

 

 

Człowiek nie zawsze uczy się na błędach, ale może śmiało nauczyć się czegoś podczas dyskusji z osobą o innych poglądach. Dyskusja taka, wymaga bowiem więcej wysiłku niż potakiwanie. W ostatnim czasie byłam świadkiem niewinnej rozmowy dotyczącej Akropolis, wystawianej w Teatrze Starym w Krakowie. Po nitce do kłębka doszło do tematu odpowiedniego ubioru do teatru. I tutaj konkluzja — teatr wymaga czegoś więcej niż jeansów i bluzy, ponieważ możemy zaliczyć go do rozrywki wyższych lotów, a może nawet kultury wyższej. I chociaż mogłam się powstrzymać, zechciałam dołączyć do rozmowy. 


Jako bywalec miejsc różnych, w ubiorze również różnym, choć dla odmiany wypróbowałam obie wersje i nigdy nie czułam różnicy. Z życiem jest bowiem tak, iż eksperyment jest wskazany i w sumie zawsze poszerza zakres posiadanego przez nas doświadczenia. Jeżeli przyjmiemy, że odpowiedni ubiór jest czymś więcej niż tylko konwencją, np. okazaniem szacunku będzie to całkiem uzasadnione, aby przyjąć, że teatr wymaga specjalnej kreacji. Możemy też założyć, że jest to dowód dobrego wychowania, w sumie założyć możemy wiele różnych rzeczy, możemy je również wszystkie w momencie obalić. Dojdziemy wtedy prawdopodobnie do stwierdzenia, że wszystko to nie jest niczym więcej niż konwenansami. I nie ma w tym nic złego, dopóki nie działają one przeciwko nam. 


Myliłby się ten, kto uznaje, że konwenanse odnajdziemy jedynie w sferach wyższych, otóż spotkać możemy je nawet w prozaicznych czynnościach pokroju obierania ziemniaków. Niekiedy słyszę "Moniko, nie obieraj ziemniaków w tę stronę" pytam wtedy z ciekawości "Dlaczego?", jeżeli ma to logiczne wytłumaczenie to i przy tym praktyczne, to oczywiście przystanę na nie, częściej słyszę raczej - Nie wiemy. Nie mam na myśli tylko obierania ziemniaków, często spotykam się z normami przyjętymi przed laty jeszcze przez poprzednie pokolenia, uznane za dobre oraz w pełni adekwatne dla nas, choć niekoniecznie przez nas zrewidowane. Nie jestem zwolennikiem wylewania dziecka z kąpielą, zdecydowanie lepiej jest najpierw wyjąć dziecko i dopiero później wylać wodę. Namawiam raczej do tego abyśmy częściej używali swojego własnego umysłu prześwietlając to, co nam się proponuje, tudzież to, co nam zaproponowano kiedyś dawno temu. Co przyjęto za właściwe, a wcale takim nie musi być dla nas. To nie zawsze jest łatwe, ale podobno jeżeli robi się tylko to co łatwe, to samo życie będzie już paradoksalnie o wiele trudniejsze.

 

autor: Monika Matura

foto: wizjalokalna.wordpress.com