Kultura została za drzwiami

  • Publikacja
  • 28/11/2013

 W ostatnich dniach w Tarnowie głośno było o rezygnacji Pani Eweliny Pietrowiak z funkcji dyrektor artystycznej Teatru im. Ludwika Solskiego. Dyrektor Pietrowiak miałem okazję poznać osobiście.

 

Wiem również, a to chociażby ze względu na brata aktora, który obraca się w środowiskach artystycznych, że jest to osoba o bardzo wysokich kompetencjach, ceniona i szanowana w gronie twórców. Obserwowałem również jej poczynania w tarnowskim Teatrze i muszę przyznać, że po wielu latach o Teatrze, a przede wszystkim, jego osiągnięciach artystycznych, zaczęto mówić dobrze. Warto przypomnieć chociażby tak udane realizacje sceniczne jak „Piękna Lucynda” (na premierze aktorzy otrzymali owacje na stojąco), „Konstelacje” (jak dla mnie kawał dobrego teatru) czy coś dla dzieci – czyli spektakl pt. „Babcia mówi pa pa”. Warto dodać, że również tarnowscy aktorzy stanowią obecnie ciekawy zespół, dużych indywidualności, o bardzo mocnym warsztacie. Rzekłbym – nie możemy mieć kompleksów. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że to będą dobre lata dla Teatru Solskiego. Nic nie zapowiadało tej burzy. Nic, bo o pewnych problemach do czasu, gdy nie urosną do większych rozmiarów, po prostu się nie mówi. Niestety urosły i sprawa ujrzała światło dzienne. 


W całej tej sprawie chciałbym się jednak odnieść do czegoś co w mediach nazwane zostało „chowaniem głowy w piasek przez urzędników” – jak wynika z relacji prasowych, o problemach dyrekcji (a konkretniej konflikcie pomiędzy dyrektorem naczelnym, a dyrektor artystyczną) wiedzieli znacznie wcześniej przedstawiciele magistratu odpowiedzialni za kulturę, a dokładniej zastępca Prezydenta Miasta Tarnowa - Pani Dorota Skrzyniarz oraz Dyrektor Wydziału Kultury – Pan Marcin Sobczyk. Mimo obietnic patowy stan trwał ponad miesiąc. Dziwi mnie to osobiście, że w dobie telefonów komórkowych, nikt problemów Pani Pietrowiak nie potraktował poważnie. Chwilę pomyślałem i zdałem sobie sprawę, że przecież jest to częsta metoda na rozwiązywanie problemów – udawanie, że ich w ogóle nie ma, albo rozwiążą się same. Tak pracować w samorządzie się nie powinno. I tu przypomniała mi się stara zasada, która mówi, że problemy najlepiej rozwiązywać zanim się pojawią. Tego należałoby wymagać od osób, które nami rządzą. Czy to są władze miasta czy nasi przełożeni. Dobrego szefa można poznać po tym, że tak układa pracę swojego zespołu, aby eliminować możliwe niepokoje i sytuacje konfliktowe. Tego zabrakło tak w Teatrze, jak i w Urzędzie Miasta.


Niejako rykoszetem oberwało się także przewodniczącemu Komisji Kultury Rady Miejskiej w Tarnowie – Jerzemu Hebdzie, gdyż media zainteresowały się faktem jego pracy dla Teatru im. Ludwika Solskiego. Jak sam stwierdził w wywiadzie dla RDN Małopolska – jest zatrudniony na ¼ etatu. Tu pojawia się pytanie – czy moralnie właściwe jest i etyczne by ktoś kto z ramienia Rady Miejskiej (szef Komisji Kultury) ma kontrolować i nadzorować instytucje kulturalne w mieście – był jednocześnie na liście płac jednej z nich?! Osobiście uważam, że jest to zgrzyt i taka sytuacja mimo, że prawnie możliwa – nie powinna mieć miejsca. 


Na koniec chciałbym dodać, że boli mnie to osobiście, że w Tarnowie osoby, które mają własne zdanie, osoby kreatywne, które mogą coś wnieść do tego miasta, pokolorować jego, chwilowo, szarą rzeczywistość, są w ten sposób traktowane. „Mój Tarnów” – jaki sobie wymarzyłem, byłby otwarty na świat, otwarty na jego mieszkańców, otwarty na krytykę i sugestie dotyczące Jego przyszłości. Tarnów, który byłby – mimo różnic politycznych, barw partyjnych, czy wyznania – naszym wspólnym dobrem. Póki co pozostaje to w sferze marzeń. Ale ponoć warto mieć marzenia. 

 

autor: Jakub Kwaśny
Autor jest Radnym Rady Miejskiej w Tarnowie od 2006 roku, przewodniczącym SLD w Tarnowie. Zawodowo - nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, Katedra Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych. Strona internetowa: www.jakubkwasny.pl .

foto: urloplandia.pl