Tajemnice photoshopa

  • Publikacja
  • 24/01/2013

 Kilka dni temu zainteresował mnie pewien artykuł dotyczący foto oszustw (‘’Na tropie fotooszustów’’ Marcina Bójko). Zaczęło mnie zastanawiać czy jakiekolwiek przerabianie zdjęć jest dozwolone. Jeśli tak, to w jakim stopniu, czy może dopuszczalne jest jedynie delikatne podciągnięcie kontrastu, zmiana kolorów, kadrowanie, czy może też całkowita zmiana rzeczywistości lub mijanie z prawdą. 

 

 

Co ciekawe, różnego rodzaju fotomontaże wcale nie są znakiem naszych czasów i nie powstały wraz z ‘’narodzinami’’ Photoshopa, niektóre są tak stare jak sztuka fotografii.

 

Jednym z najstarszych foto oszustw było zdjęcie z 1840 roku, kiedy to Hippolyte Bayard sfotografował się jako… topielec. Na szczęście był to tylko makabryczny żart skierowany w stronę Louisa Daguerre’a, który otrzymał tytuł odkrywcy metody utrwalania obrazu, tym samym pokonując Bayarda.

 

Na początku fotomontaże miały na celu ukazanie np. zjawisk paranormalnych, takich jak ukazanie ducha na kliszy czy stworów z legend, takich jak potwór z Loch Ness, który tak naprawdę na słynnej fotografii jest zabawkową łodzią podwodną.

 

Często fotomontaże były ściśle związane z polityką. Przerabiano gotowe już zdjęcie na rozkaz takich przywódców jak Hitler, Stalin, Mao Tse-tung czy Fidel Castro. Najczęściej z takich fotografii wycinano osoby, które z przyjaciół lub współpracowników stawały się wrogami lub były ‘’niewygodne’’ dla wyżej wymienionych postaci.

 

Początki fotomontażu to najczęściej zmiany rzeczywistości, przedstawienie nieprawdziwych sytuacji, dzisiaj sytuacja się zmienia, chociaż zdarzają się też takie oszustwa jak dawniej, (jak w przypadku testu irańskich rakiet, gdzie, dla lepszego efektu, dodano kolejną rakietę w trakcie wystrzału, a usunięto nie wystrzelony pocisk), jednak najczęściej Photoshop przydaje się grafikom komputerowym, pracującym m.in. w reklamie. Takie fotomontaże spotykamy na okładkach czasopism czy billboardach. Modelki są wyszczuplone (nawet o kilkanaście kilogramów), wygładzone (zero zmarszczek), młodsze o 10-20 lat, często zupełnie do siebie niepodobne, a co zabawniejsze - zdarza się, że brakuje im rąk, nóg lub wręcz przeciwnie - mają dodatkowe kończyny, ich części ciała nie są do siebie proporcjonalne. Niekiedy taka osoba ma ‘’przeszczepione’’ ciało lub głowę. Ostatnio taką wpadkę zaliczył polski oddział Microsoftu, któremu w reklamie oprogramowania biurowego nie pasował starszy, czarnoskóry mężczyzna i wymieniono go na młodszy, biały model. Niestety, zapomniano o wymianie dłoni, która była zdecydowanie ciemniejsza od twarzy, która zresztą była zamieniona tak nieporadnie, że nie trudno było odkryć manipulację. 

 

Takie zmiany większości się nie podobają, m.in., dlatego, że oszukują rzeczywistość, niejednokrotnie zmieniają historie, a także wprawiają w kompleksy kobiety, które z zazdrością patrzą na piękne kobiety z okładki i dociera do nich, że nigdy nie będą tak cudowne. Takie sytuacje są oczywistymi fałszerstwami, co jednak z delikatną zmianą kolorów, czy kontrastu? Większość fotografów uznaje takie zmiany w zdjęciu, wręcz nie pokażą swoich prac bez odpowiedniej obróbki. Lecz można spotkać się z przeciwnikami jakiejkolwiek ingerencji po zrobieniu zdjęcia. Takie osoby uważają, że właściwe efekty można otrzymać samemu, np. ustawiając światło. Przede wszystkim ważne jest to w fotoreportażu, który powinien ukazać prawdziwą sytuację, prawdziwe ustawienie, prawdziwe światło i kontrast. Przekonał się o tym niejaki Stepan Rudik z Ukrainy, który został pozbawiony 3 miejsca w kategorii Sports Features- stories przez World Press Photo, z powodu usunięcia fragmentu stopy pomiędzy palcami dłoni. 

 

Morał jest tylko jeden: nie należy ślepo wierzyć we wszystko, co widzimy, gdyż możemy trafić na sprytnie zmontowane zdjęcie. A paniom, które żałują, iż nie wyglądają jak gwiazdy prosto z Hollywood, warto przytoczyć pewne powiedzenie: ‘’Photoshopa nie da się położyć na twarz i wyjść na ulicę’’ :-) .

 

Małgorzata Wąs

foto: google.pl