Perfekcjonizm - przekleństwo czy błogosławieństwo?

  • Publikacja
  • 15/09/2014

Perfekcjonizm odbierany jest w dzisiejszych czasach z lekkim dystansem. Hasło "Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu" ten dystans pogłębia, gdyż perfekcjonizm często jest utożsamiany właśnie z nadgorliwością.

 

 

 

Czy istnieje granica między tymi dwoma terminami? Jeśli tak, to gdzie ona jest i jak wyraźnie tudzież niewyraźnie się ona zarysowuje?

 

Słowo "perfekcjonizm" brzmiało dla mnie zawsze dosyć patetycznie. Kojarzyło mi się z profesjonalnym, rzetelnym, bardziej wnikliwym podejściu do sprawy. Spodobał mi się ten sposób myślenia. Jednak nawyki ciężko wyplenić - pewne rzeczy wciąż wykonywało się niedbale, "po łebkach", gdyż nie zawsze warto było się starać. Bardzo powszechna życiowa prawda, której nikomu nie trzeba wyjaśniać. Gdy w dorosłym życiu pojawiają się pewne obowiązki i pragnienie osiągnięcia czegoś - zaczynają się schody. Do pewnych spraw trzeba zacząć się przykładać, czy to w nowej pracy, czy starając się osiągnąć dobre wyniki na studiach. Pewne detale wymagają dopracowania, co często jest horrorem. "Diabeł tkwi w szczegółach", otóż to. Jednak po pewnym czasie człowiek się przyzwyczaja, następnie już sam dostrzega to, co kiedyś było dla niego niedostrzegalne. I później bum! Zanim się zorientuje, staje się perfekcjonistą. 

 

Oczywiście perfekcjonizm, ten ów, można by rzec, pedantyzm, nie jest wskazany we wszystkich aspektach życia. Nikt nie chce mieć do czynienia z osobą nadgorliwą i nikt nie chce się taką osobą stać. Perfekcjonizm jest doskonały dla osób stawiających pierwsze kroki w nowej pracy. Żaden pracodawca nie zatrudni na dłużej kogoś, kto nie prezentuje przysłowiowych 101 procent możliwości. W życiu codziennym natomiast proponowane jest częściowe wyłączenie owej dokładności. Czy po ośmiu godzinach pracy nasz umysł nie jest wycieńczony ciągłym staraniem się? Oczywiście. Dlatego w czasie wolnym sugerowany jest odpoczynek, tak zwane "wyłączenie się". Nie warto martwić się o krzywo rozstawione sztućce bądź o lekko przechylone lustro. 

 

Kiedy perfekcjonizm staje się przekleństwem, a kiedy błogosławieństwem? Przede wszystkim nie można popadać w skrajności. Osiągnięcie "złotego środka" jest oczywiście bardzo trudne i to w różnych dziedzinach życia. Perfekcjonizm jest cechą, którą trzeba nabyć, jednak kiedy się już to zrobi, bardzo ciężko jest ją "trzymać w ryzach". Umiejętność dopasowania owej dokładności do sytuacji zawsze będzie dla ludzkości zagadką, dlatego sama granica między perfekcjonizmem a nadgorliwością również jest nieznana. Można jednak wyjść z założenia, że lepiej jest dawać z siebie wszystko, niż pokazywać jedynie część tego, na co daną osobę stać.

 

autor: Maria Madej