Plac Zbawiciela - nie można uciec od rzeczywistości

- Publikacja
- 01/04/2013
Jak pisać o filmie, który napisało samo życie? W końcu ta sytuacja mogła przydarzyć się każdemu i nie jest żadną sztuką, nazywać bohaterów- nieodpowiedzialnymi, niezaradnymi czy w końcu naiwnymi.
A zaczyna się zwyczajnie. Młoda polska rodzina bierze kredyt, aby kupić mieszkanie. Jednak deweloper plajtuje, mieszkanie nie zostaje ukończone, a chętnych na oddanie pieniędzy też trudno znaleźć. Tak wygląda początek rodzinnego dramatu. Rodzina ląduje u matki męża, teściowa nie szczędzi synowi słów krytyki względem swojej synowej, a jej samej uszczypliwych komentarzy.
Bartosz pracuje jako robotnik, ledwo wiążą koniec z końcem, natomiast Beata nie może znaleźć pracy, a jeśli już jakąś znajdzie to trudno jej to pogodzić z opieką nad dziećmi. Po kolejnej kłótni ucieka do rodziców, jednak i ta ucieczka nie trwa długo, wraca. Nadchodzi kolejny cios, odchodzi Bartek, wtedy to świat młodej kobiety zupełnie się załamuje. Przez pewien czas nie jest w stanie normalnie funkcjonować. W końcu dochodzi do tragedii.
Wydumane? Nie. Cały ten film to studium rozpadu rodziny. Zwyczajna, realna sytuacja, może dlatego robi tak duże wrażenie, bo nie ma w niej nic nadzwyczajnego i nic zmyślonego. To może stać się naprawdę i w zasadzie dzieje się naprawdę. Może gdzieś tuż obok. Pytanie, które pojawia się w głowie, to kto za to opowiada? Kto jest winny i kto popełnił błąd, a także w którym momencie można było temu zapobiec, jeśli można było. Tak właśnie wygląda rzeczywistość wyreżyserowana i napisana przez Krzysztofa Krauze wraz z małżonką Joanną Kos-Krauze. W rolach głównych dobrze znany Arkadiusz Janiczek w roli Bartka oraz Jowita Budnik jako Beata. Wisienką na torcie jest Ewa Wencel, tak rzadko widziana na kinowym ekranie. Aktorzy idealnie odegrali swoje role. To historia jakich wiele, ale może właśnie w tej pozornej prostocie tkwi sekret, jak oswoić rzeczywistość? Jak poradzić sobie w sytuacjach bez wyjścia? I czy rzeczywiście zło zawsze zwycięża?
Oto seria pytań, jakie zrodziły się w mojej głowie po obejrzeniu tego filmu. Pomyśleć, że motywacją była chęć zmiany mojego odczucia do polskiego kina, które w moim mniemaniu upada. Krauze rozłożył mnie swoim filmem na łopatki. Chyba pora zapoznać się z resztą twórczości.
Po tym filmie nie odczujecie katharsis, wprost przeciwnie, bardzo możliwe, że filmowa rzeczywistość ze zdwojoną siłą Was przygniecie, ale według mnie warto zapoznać się z tym obrazem.
autor: Monika Matura










