Thomas Morgenstern ma niesamowitego pecha, zaledwie kilka tygodni po wypadku, jaki miał miejsce w Titisee-Neustadt Austriak znów miał wypadek, spadł ze stoku w drugim treningu lotów w Kulm. 

 

 

Nie ma jeszcze informacji, jak bardzo ucierpiał, jednak sam wypadek wyglądał naprawdę fatalnie. Morgenstern spadł mniej więcej na 100. metr zeskoku, tak jakby został strącony w powietrzu. Na pierwszy rzut oka wyglądało to tak, jakby coś stało się z lewą nartą, która opadła w dół, wtedy to zassał ją pęd powietrza, obrócił skoczka i runął on w dół bez żadnej kontroli. O śnieg uderzył tyłem głowy i plecami. W przypadku tego wypadku na szczęście narty odpięły się, w poprzednim wypadku spowodowały kolejne obrażenia. Jednak w tym przypadku siła samego uderzenia była powalająca, trener Alexander Pointner odwrócił wzrok. 

 

Morgenstern stracił przytomność, póki jej nie odzyskał nie został zniesiony ze skoczni. Jak mówi jego fizjoterapeuta, Thomas może poruszać rękami i nogami, ale samego upadku nie pamięta. Po pierwszym wypadku wrócił do formy w bardzo szybkim tempie. W piątek Morgenstern wygrał pierwszą serię treningową, skokiem na 196,5 metra. A same zawody w weekend ma oglądać około 100 tysięcy kibiców. 

 

Kibice ślą Morgensternowi ciepłe słowa oraz wyrazy uznania, gdyż wykazuje się on niezwykłą wolą walki i szybko pokonuje kontuzje i przeciwności, których ostatnio los mu nie oszczędza.

 

{videobox}65Lhw55dAvg{/videobox}

 

info: sport.pl

foto: winterszus.pl