Pocałunek prawdziwej miłości – recenzja „Czarownicy”

  • Publikacja
  • 25/06/2014

Disney nie po raz pierwszy bawi się ustanowionymi przez siebie konwencjami i jak wskazują liczby, robi to ze sporym sukcesem.

 

 

Poznajcie opowieść, która ukaże Wam w pełni losy Diaboliny, złej królowej, która rzuciła klątwę na Śpiącą Królewnę. Ostrzegam jednak, że możecie zacząć mieć wątpliwości co do tego, kto tak naprawdę w tej bajce był zły.

 

Zdaje się, iż o to czy znacie fabułę „Śpiącej Królewny”, raczej pytać nie muszę, nie zaszkodzi jednak jak sądzę pokrótce ją przypomnieć. W czasie chrztu, na królewski dwór przybywa zła czarownica, która rzuca na królewnę klątwę. W dniu 16 urodzin dziewczyna ukłuje się w palec i zapadnie w głęboki sen, z którego wybudzić może ją jedynie pocałunek prawdziwej miłości.

 

Fabuła „Maleficent” nieco rozwija te wątki. Film prowadzi nas poprzez młodzieńcze lata Diaboliny, będącej wróżką, która spędza dni fruwając pośród cudownej flory i fauny Kniei, jak do tej pory nie skażonej ludzką stopą, do czasu. Pewnego dnia, granice magicznego królestwa przekracza Stefan, spotkanie to staje się początkiem przyjaźni dwojga młodych ludzi, a w końcowej fazie doprowadzi do złamanego serca dziewczyny, która z biegiem czasu stała się jedną z najpotężniejszych wróżek.

 

Scenariusz kładzie nacisk na rys psychologiczny Diaboliny (Angelina Jolie), ale nie pomija także innych postaci. Chciwość i ambicja, która zawładnęła Stefanem (Sharlto Copley), sprawiła, że zaprzepaścił swoją szansę na prawdziwą miłość. Jego córka Aurora (Elle Fanning), to uosobienie prawdziwej dobroci, jest to, co prawda postać nieco przerysowana, ale i wprowadzająca elementy komiczne do filmu. Smaczku dodają także postacie poboczne, jak sługa Diaboliny – Diaval (Sam Riley) czy wróżki chrzestne, które kompletnie nie radzą sobie z rzeczywistością. Trudno jednak ukryć, że film należy w zasadzie do Jolie, która świetnie wypadła w głównej roli, tak za sprawą swej urody, jak i talentu aktorskiego. Czarownica, jest opowieścią o tym, jak duże znaczenie w tym, kim jesteśmy odgrywają nasze doświadczenia, ale też przypomina o tym, iż mimo naszej przeszłości, zawsze mamy wybór.

 

„Maleficent” jest idealnym dowodem na to, że zawsze znajdzie się miejsce na dopowiedzenie historii. Nowa wersja „Czarownicy” idealnie balansuje pomiędzy gustami młodszej publiki i dorosłych. A jeżeli cenicie sobie piękne obrazy w 3D to obowiązkowo musicie zobaczyć ten film w kinie. Reżyser wcześniej „majstrujący” przy scenografii do „Avatara” oraz „Alicji w Krainie Czarów”, stanął na wysokości zadania. Jednak efekty graficzne nie mogą przysłonić niedociągnięć fabularnych, gdyż tych jest tutaj niewiele. 

 

autor: Monika Matura