„Sin City: Damulka warta grzechu” – czyli znowu poleje się krew!

  • Publikacja
  • 29/09/2014

Chociaż od naszej ostatniej wizyty w Sin City minęło 9 lat, to w mieście grzechu niewiele się zmieniło, a ono samo nadal jest równie kuszące, co niebezpieczne.

 

 

 

„Sin City: Damulka warta grzechu”, czyli kolejna odsłona filmu opartego na komiksie autorstwa Franka Millera, pełni jednocześnie rolę prequelu oraz sequelu, o czym warto pamiętać podczas łączenia faktów z pierwszej i drugiej części. Po raz kolejny przyjdzie nam oglądać historie kilku bohaterów, swobodnie przeplatające się ze sobą. Na ekranie zobaczymy, znanego z pierwszej części Marva (Mickey Rourke), próbującego poradzić sobie z zanikami pamięci, tancerki Nancy Callahan (Jessica Alba), która po śmierci Hartigana coraz częściej zagląda do kieliszka, bezskutecznie próbując zemścić się na senatorze Roark (Powers Boothe). Poznamy przyczynę transformacji Dwighta oraz historię dawnej miłości do Avy Lord (Eva Green). Pojawi się także nowa postać odgrywana przez Josepha Gordona Levitta, dla której specjalnie na potrzeby filmu napisano opowiadanie, stanowiące podstawę scenariusza.

 

Basin City to miasto, do którego nie chciałbyś trafić, łatwo tutaj bowiem stracić życie. Postaci zamieszkujące tę aglomerację są nieodrodnymi synami miejsca z którego pochodzą – mroczne, ścigane przez zawiłą przeszłość, niekiedy okrutne, lecz posiadające własny kodeks honorowy. Przede wszystkim jednak, trudno przejść obok nich obojętnie, zwłaszcza gdy mają ładną buzię, a tą z całą pewnością może pochwalić się tytułowa „Damulka”, czyli Ava Lord. Wykreowana przez Evę Green postać pozostaje w pamięci widza na dłużej, nie tylko dzięki jej wdziękom, które zostały dość mocno wyeksponowane, ale również za sprawą osobowości. Ava bowiem, jak to trafnie określiła jedna z postaci, jest spełnieniem męskich marzeń, czułą kochanką, która spełni Twoje fantazje, używając Cię jednocześnie do własnych celów. W niczym nie ustępuje jej również bohater opowieści „Długa kiepska noc”, Johnny (Joseph Gordon- Levitt), który może pochwalić się ręką do kart, w Sin City łatwo jednak tę rękę stracić, zwłaszcza gdy wygrywa się z senatorem. Smaczkiem staje się również obecność syna Roarka, spoglądającego na nas z obrazów. Nie zawodzi oczywiście także kuloodporny Marv, który nie jeden raz uraczy nas ciętą ripostą. Wątek Nancy, nie zasługuje na miano pełnoprawnej opowieści, ale dobrze sprawdza się w roli wypełniacza.

 

Stylistyka neo-noir choć w stosunku do poprzedniej części mniej odkrywcza, nadal stanowi spory plus tej produkcji, zwłaszcza gdy krew tryska strumieniami, a na ekranie ma ona kolor biały. Kolory widziane z rzadka, to zielone oczy którejś z bohaterek czy czerwone usta. Sceny masowej likwidacji przeciwników bywają groteskowe, przemocy w tym filmie jest tyle co litrów tryskającej krwi, ale komiksowa stylistyka ją łagodzi.

 

Pierwsza część Sin City pomimo swojej długości wciągała, nie pozwalając oderwać się od fotela, druga część tego magnetyzmu posiada już nieco mniej, dodatkowo co jakiś czas musimy mocniej wytężyć mózg, aby uświadomić sobie powiązania z pierwszą częścią. Dziewięć lat to o wiele za dużo, jak na to czym możemy się cieszyć, ale wciąż warto wejść w świat Basin City.

 

autor: Monika Matura