Ponowny rasistowski atak na Balotellego

  • Publikacja
  • 25/02/2013

 Jeszcze przed niedzielnym derbowym spotkaniem między Interem Mediolan i AC Milan dużo mówiło się o „ciepłym” przyjęciu Mario Balotellego przez kibiców Nerazzurrich.

 

 

Nie brakowało głosów, że może to być bardzo nieprzyjemna noc dla byłego zawodnika Interu, obecnie reprezentującego barwy Rossonerich. Niestety, okazało się to prawdą, piłkarz ponownie został zaatakowany na tle rasistowskim.

 

Gdy tylko Balotelli wrócił do Serie A, od razu spotkały go rasistowskie wyzwiska. Zaczęło się 3 lutego w meczu Chievo - Juventus, gdy sympatycy Starej Damy zaintonowali przyśpiewkę „skaczemy do góry, Balotelli ginie”. Niewiele ponad tydzień później do podobnego zdarzenia doszło już na San Siro, gdy Inter podejmował Chievo. Mediolańczycy zostali ukarani karą grzywny w wysokości 15 tysięcy euro.

 

 Przed niedzielnym spotkaniem derbowym o prymat w Mediolanie dużo mówiło się o tym, co czeka Balotellego. A miało go spotkać prawdziwe piekło ze strony najbardziej fanatycznych kibiców Interu. Dość niespodziewanie na dwa dni przed meczem zaapelowali oni, by zrezygnować z jakichkolwiek rasistowskich wyzwisk i przyśpiewek pod adresem byłego piłkarza Nerazzurich. Nie poskutkowało.

 

Najpierw w stronę piłkarza poleciało kilka plastikowych i dmuchanych bananów, gdy był przy piłce rozległy się gwizdy, a później nie zabrakło obraźliwych okrzyków. Zawodnik Milanu starał się zachować spokój i w kilku sytuacjach przykładał palec do ust, chcąc uciszyć swoich „sympatyków”. Nie dał się sprowokować.

 

 - Balotelli zrobił bardzo dobrze nie reagując na prowokacje. Szkoda tylko, że nie był w stanie strzelić gola. Nie zapominajmy jednak, że ma dopiero 22 lata i grał przeciwko swojemu byłemu klubowi. Na pewno odczuwał presję - mówił tuż po meczu trener AC Milan Massimiliano Allegri.

 

W meczu na San Siro Rossoneri byli stroną przeważającą, ale Balotelli zmarnował dwie bardzo dobre okazje do zdobycia bramki. Albo brakowało mu szczęścia, albo świetną interwencją popisał się golkiper rywali Samir Handanović. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1:1 i bardziej zadowolony z takiego rezultatu może być szkoleniowiec Interu, Andrea Stramaccioni.

 

                                                                                                                foto: ofsajd.onet.pl