Mistrzostwa świata nadal bez medalu

- Publikacja
- 25/02/2013
Justynie Kowalczyk na mistrzostwach świata w Val di Fiemme jeszcze nie udało się zdobyć medalu, lecz mimo to gwiazda biegów narciarskich pozostaje w dobrym nastroju.
W rozmowie z dziennikarzem TVP Sport Sebastianem Parfjanowiczem Kowalczyk wyznała, że w sobotnim biegu łączonym na 15 kilometrów, w którym zajęła 5. miejsce, dała z siebie absolutnie wszystko.
Polka na tegorocznych mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym jest uważana za jedną z głównych kandydatek do medali, jednak nie udało się jej stanąć na podium ani w sprincie stylem klasycznym (była 6.), ani w biegu łączonym (5. miejsce).
W tej drugiej konkurencji Kowalczyk samotnie walczyła z czterema Norweżkami - Marit Bjoergen, Therese Johaug, Heidi Weng i Kristin Stoermer Steirą. Długo biegła razem z nimi, jednak w końcówce nie była już w stanie dotrzymać rywalkom kroku. Złoto zdobyła Bjoergen, srebro Johaug, a brąz Weng.
Piąta pozycja naszej zawodniczki została odebrana jako rozczarowanie. Jednak sama Kowalczyk w rozmowie z TVP Sport przyznała, że ona tak tego nie przyjęła, a na trasie dała z siebie absolutnie wszystko. - Dawno nie miałam mroczków przed oczami, chyba że na Alpe Cermis, ale to inna historia. Dawno nie chciało mi się wymiotować z wysiłku, i to wcale nie dlatego, że miałam pełny żołądek, a wręcz przeciwnie - wyznała biegaczka z Kasiny Wielkiej.
- Jeżeli medal jest poza zasięgiem, wtedy walczysz sam ze sobą. Myślę, że wykonałam lepszą pracę, niż na przykład Charlotte kalla. Ona odpadła, ja dałam radę do końca utrzymać się w czołowej grupie. Siłą woli - niczym innym - powiedziała zwyciężczyni czterech ostatnich edycji Tour de Ski.
- Jestem teraz najczęściej poklepywaną osobą, jako że tylko ja dałam radę. Nie tylko przez Rosjan, inne kraje skandynawskie też podchodzą i poklepują - śmiała się Kowalczyk.
Polka koncentruje się teraz na biegu na 30 kilometrów stylem klasycznym, który odbędzie się 2 marca. - Jeśli nie uda mi się na tym dystansie, wtedy naprawdę będę zawiedziona - przyznała mistrzyni olimpijska na 30 km z Vancouver.
Aby jak najlepiej przygotować się do konkurencji, która będzie ostatnią szansą Kowalczyk na złoty medal MŚ 2013, Polka rezygnuje z biegu na 10 kilometrów stylem dowolnym. Tak zadecydował jej trener Aleksander Wierietielny.
- Rozumiem tą decyzję, nie pobiegnę, choć ja bym chciała. Nie zraża mnie to, że zajęłabym piątą, szóstą czy siódmą pozycję, bo to nie oto chodzi. Ale w perspektywie "trzydziestki" ta "dziesiątka" jest niepotrzebna, żeby się nie przeziębić, nie zmęczyć piszczeli. Będę oglądać bieg, pewnie będzie mi dziwnie przykro, ale obejrzę go - zapowiedziała Justyna Kowalczyk w rozmowie z Sebastianem Parfjanowiczem.
foto: tylkoigrzyska.pl










