Wakacje – sezon ogórkowy?

- Publikacja
- 29/07/2013
Mówi się, że wakacje są sezonem ogórkowym i nic się nie dzieje. Wszyscy wyjeżdżają, odpoczywają, spędzają czas nad wodą albo w lesie. Teoretycznie nic się dzieje. Czy tak jest w rzeczywistości? Chyba nie, a wakacje to czas jak każdy inny. Można powiedzieć, że dzieje się całkiem sporo. Lipiec obfitował w różnego rodzaju wydarzenia. Zaczęło się 1 lipca – kiedy w życie weszła nieszczęsna już „ustawa śmieciowa”.
Przypomnę, nowe prawo, przyjęte przez parlament, zmusiło gminy do całkowitej zmiany systemu gospodarowania odpadami komunalnymi. Teraz to gminy są właścicielami śmieci. W większości nowe prawo wiązało się ze zwiększoną opłatą, która dodatkowo uzależniona jest od tego czy segregujemy odpady, czy nie. Zgodnie z obietnicą Prezydenta Tarnowa do wysokości stawek (raczej z nadzieją na ich obniżenie) wrócić mamy po kilku miesiącach funkcjonowania tegoż systemu. Wtedy będzie wiadomo czy uchwalone przez radnych (rzecz jasna nie wszystkich, ja nie poparłem obowiązującej uchwały) stawki pokrywają koszty funkcjonowania systemu.
Mnie w tym wszystkim rozczarował… rynek! Do tej pory mieliśmy kilka firm, które na zasadach konkurencyjnych rywalizowały o klienta. W wyniku przetargu, który ogłosił tarnowski magistrat na odbiór odpadów zmieszanych i segregowanych – powstało konsorcjum firm, które teraz wspólnie realizują to zadanie. Zniknęła konkurencja, a czy zniknie dbałość o klienta? Chyba jest z tym problem. Oczywiście wszystko okaże się w tzw. „praniu”, ale już teraz słychać głosy, w których mieszkańcy narzekają przede wszystkim na brak koszy na śmieci czy worków w odpowiednich kolorach. Zdarzają się sytuacje, że na osiedle zamiast małego, cichego samochodu – wjeżdża ogromna, głośna śmieciarka. W całym tym zamieszaniu jedno jest pozytywne: od teraz śmieci należą do prezydenta, więc jeśli tylko gdzieś widzimy dzikie wysypisko, to gmina jest zobowiązana takie wysypisko uprzątnąć. Być może z naszego krajobrazu znikną tego typu miejsca w lasach czy nad rzeką.
Teraz jeszcze kwestia uboju rytualnego. Była to sprawa, która obok ludobójstwa na Wołyniu zwanego czystką etniczną o „znamionach ludobójstwa” zajęła uwagę opinii publicznej. Głosowanie w Sejmie odbyło się na korzyść zwierząt. Jednak nie wszyscy posłowie naszego okręgu mają serce dla zwierząt, przedkładając rzekome korzyści ekonomiczne nad humanitarne traktowanie zwierząt. „Kto jest okrutny w stosunku do zwierząt, ten nie może być dobrym człowiekiem.” - napisał kiedyś A. Schopenhauer. Jeśli ktoś nadal ma mieszane uczucia w stosunku do tej kwestii, polecam zobaczyć czym różni się ubój rytualny od normalnego uboju. I zastanówmy się jak sami chcielibyśmy odejść z tego świata?! Czy nasza śmierć powinna być szybka i bezbolesna, czy wolimy umierać długo i w ogromnych męczarniach?! Jeżeli sami wolelibyśmy umrzeć szybko, bez bólu, a najchętniej we śnie – to nie skazujmy zwierząt na takie cierpienia. Żeby była jasność – moje umiłowanie dla zwierząt nie przeszkadza mi być w pełni mięsożernym człowiekiem. Tak samo jak nie chciałbym pić kawy pochodzącej z plantacji wykorzystującej pracę niewolników, tak samo jak nie chciałbym nosić podkoszulka wyprodukowanego gdzieś na dalekim wschodzie w dziecięcym obozie pracy, tak nie chciałbym jeść mięsa mając świadomość, że zwierzę, które zjadam przechodziło katusze.
Na koniec nazwiska tych posłów, którzy poparli projekt rządowy pozwalający na uśmiercanie zwierząt w nieludzki sposób: Augustyn Urszula, Achinger Elżbieta, Wardzała Robert – wszyscy z PO, Andrzej Sztorc z PSL i Jan Ziobro z Solidarnej Polski. Przeciwko głosowali posłowie: SLD, Ruchu Palikota, PiS i część posłów Platformy Obywatelskiej (choć nie z naszego okręgu).
autor: Jakub Kwaśny
Autor jest Radnym Rady Miejskiej w Tarnowie od 2006 roku, przewodniczącym SLD w Tarnowie. Zawodowo - nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, Katedra Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych. Strona internetowa: www.jakubkwasny.pl
foto: www.trojmiasto.pl










