Z pamiętnika głodnego faceta

  • Publikacja
  • 08/12/2014

 Już od dobrych kilku dni chodził za mną smak pizzy, postanowiłem więc w końcu coś z tym zrobić – przyznaję, że przeważnie jadam poza domem, bo po pierwsze nie przepadam za gotowaniem, a po drugie nie mam zbyt wiele czasu po pracy na przygotowywanie sobie obiadu, ma to jednak całkiem sporo plusów.

 

Jednym z nich jest doskonała wręcz znajomość mapy gastronomicznej okolic mojego mieszkania, przy czym przez pojęcie „okolica” należy tu rozumieć nie całkiem dosłownie, bo mieszkam na Woli (fakt, że w sumie blisko Żoliborza, ale jednak na Woli), ale na przykład pizzę zawsze zamawiam w jednym konkretnym miejscu na Żoliborzu właśnie – w pizzerii Domino's.

 

Uwierzcie mi, że to nie jest jakaś fanaberia znudzonego życiem warszawiaka – oni po prostu robią fantastyczną pizzę i tyle: zawsze jest świeża, zawsze pachnie, zawsze dowożą mi ją gorącą (nie wiem, jak to robią, naprawdę, bo megakorki to u nas codzienność) i nigdy nie trwało to dłużej niż pół godziny od złożenia przeze mnie zamówienia. Uznałem więc, że i tym razem zdam się na speców z Domino's Pizza, ale tym razem postanowiłem spróbować jakiejś takiej pizzy, której jeszcze u nich nie jadłem.

 

Po przepatrzeniu menu wyszło na to, że nie próbowałem jeszcze wersji Veggie Supreme, Prowansalskiej i Feta & Spinach, ale te zostawiłem, bo w każdej był jakiś składnik, który mi nie do końca pasował – a to szpinak, a to same warzywa, a to feta... Przestałem marudzić, kiedy w oczy rzuciła mi się pizza American Hot: strzał w dziesiątkę, bo bardzo lubię ostre jedzenie, a tu i papryczka jalapeño, i pepperoni – dłużej się nie zastanawiałem.

 

Żeby niepotrzebnie nie przedłużać powiem tylko, że pizza była rewelacyjna jak zawsze, no i w końcu udało mi się zaspokoić moją chęć na ten konkretny smak. Jeśli natomiast kiedykolwiek będziecie w Warszawie w okolicach Śródmieścia i nie będziecie mieli szczególnego pomysłu na to, gdzie coś zjeść, to polecam pizzę na Żoliborzu z Domino's Pizza: zamówcie na dowóz albo pójdźcie do lokalu, bo naprawdę, ale to naprawdę nie zjecie lepszej pizzy w całej okolicy, a może nawet i w całym mieście...